Noe na bani, czyli pijaństwo i alkohol w sztuce
18:14:00Znacie kogoś, kto poszedł ze znajomymi na jedno piwo? Ja też nie. Na jedno to się nie opłaca z domu wychodzić, bo jak już człowiek postanowi opuścić strefę komfortu (koc, ciepłe pantofle, książkę, fejsa) to nie robi tego dla połaskotania podniebienia. Wychodząc, człowiek pragnie od życia szaleństwa, chce się rozerwać, zasmakować beztroski, a nic nie pomaga w tym bardziej, niż alkohol.
No dobrze, trochę żartuję. Pić trzeba umieć i nie jest to na pewno (a przynajmniej nie powinien być) jedyny, motywujący do wyjścia z domu czynnik, niemniej, sami dobrze wiemy, że czasami z jednego piwa zrobi się pięć, a z jednego drinka, jedna flaszka. Dziś właśnie takiej tematyce postanowiłam się przyglądnąć w sztuce i będę demaskować zarówno małych pijaczków, jak i wielkie, hedonistyczne libacje, w czasie których alkohol leje się strumieniami.
Szukając wstawionych "bohaterów" w danych czasach, przyłapałam na pijaństwie Noego ze Starego Testamentu. Noe amator uchlał się winem ze swojej własnej winnicy. Uchlał się, rozebrał i nagi zasnął w namiocie, właśnie w takiej sytuacji przyłapany przez swoich synów. "Stary, ale dałeś czadu" - mruczeli na pewno pod nosem, kiedy postanowili przykryć go tu i ówdzie kocem. Właśnie ten moment uwiecznił na swoim renesansowym obrazie włoski malarz Giovanni Bellini. Noe, jakiś stary, taki głupi (Noe przeżył podobno 950 lat).
Giovanni Bellini, Pijaństwo Noego, 1513-1514 |
Jeśli już mowa o piciu wina, to jeden z greckich bogów znał się na tej rozrywce wyjątkowo dobrze. Pozostając jeszcze przez chwilę w epoce renesansu, mam dla Was "Bahusa", wyrzeźbionego przez samego Michała Anioła. Patron płodności, obfitości i winnej latorośli, którą ubóstwiał zwłaszcza w skroplonej formie i w dużych ilościach. U Michała Anioła ledwo trzyma się na nogach i gdyby nie fakt, że jest marmurowy, to pewnie dawno już zaliczyłby glebę. Póki co jeszcze stoi, unosi w górę rękę z kielichem, a z jego rozchylonych ust zaraz wyrwie się bełkotliwe "no to siup"!
Michał Anioł, Bachus, 1475 |
Kiedy z Włoch przeniesiemy się do Flamandii i przeskoczymy o jakieś 200 lat do przodu, okaże się, że nic się nie zmienia, a ludzie jak pili tak piją, i jak świętowali, tak nadal świętują. Dobrym przykładem obrazującym rozbawionych i wstawionych biesiadników jest obraz "Król pije", namalowany przez Jacoba Jordaensa, flamandzkiego artystę z epoki baroku. Patrząc na ich rubaszne twarze, rumieńce i gesty, aż chce się napisać, że ładnie ich poniósł melanż, i to jeszcze w święto Trzech Króli. Taką zabawę sobie wymyślili, zwłaszcza w Europie zachodniej i Niderlandach, że jeśli ktoś w trakcie świątecznej uczty znajdzie w swoim kawałku tortu fasolę, zostaje ogłoszony królem i wszyscy razem się srogo zabawiają. Fasolowy król był tego dnia bardzo wyrozumiały i nikt nie zwracał uwagi na wszelkie rubaszne zachowania i ewentualne zwroty płynów (pan w lewym, dolnym rogu).
Jacob Jordaens, Król Pije, 1638 |
Ja tego pana bardzo rozumiem, bo jak wódka nie wejdzie, to czasami lepiej sprawić, żeby całkiem wyszła. O tym, jak trudne bywa picie alkoholu możemy przekonać się z obrazu "Gorzki Łyk" Adriaena Brouwera, również reprezentanta malarstwa flamandzkiego z XVIII wieku. Wódka? Paskudztwo.
Adriaen Brouwer, Gorzki Łyk, ok. 1635 |
Brouwer, w przeciwieństwie do kolegów po fachu skupionych na realizacjach mitologicznych, religijnych czy historycznych, wolał malować to, co było bliższe jego sercu. Nie za bardzo go za to cenili, ale możliwe, że się tym nie przejmował.
Adriaen Brouwer, Robiący miny, ok. 1635 |
Wódeczka już była, więc może teraz absynt? W tamtym czasie, na przełomie XIX/XX można było liczyć na zawarty w trunku tujon działający psychoaktywnie i wprawiający miłośników "Zielonej Wróżki" w stan fantastycznego upojenia. Niestety, jak pokazuje życie, od euforii alkoholowej do przygnębienia jest czasami bardzo blisko, co widać doskonale na impresjonistycznym obrazie "Absynt", Edgara Degasa czy Picassa. Alkohol sprzyja rozmyślaniom, czasami też zamula. Rozumiemy to.
Edgar Degas, Absynt, 1876 |
Pablo Picasso, Pijąca Absynt, 1907 |
Czy jest jednak coś gorszego od kaca? Nic. Edvard Munch o tym wiedział i w obrazie "Dzień po" zaserwował instrukcję co należy robić, a w zasadzie czego nie robić. Otóż, należy nic nie robić, trzeba po prostu leżeć i wraz ze Świetlickim nucić: "W pościeli siedzę i patrzę jak dnieje, w pościeli siedzę i patrzę".
Edvard Munch, Dzień po, 1874 |
0 komentarze
Zostaw komentarz, porozmawiajmy!