Martwe natury uczą mnie pokory. Vanitas vanitatum
15:53:00
Jest taki stan, kiedy kwiat w momencie pełnego rozkwitu sięga zenitu. Kiedy wiadomo już, że dał z siebie wszystko i lada chwila zacznie zwijać się i kurczyć. Jego płatki powoli będą zmieniać kolor, a kwiat pochyli łodygę ku ziemi, tak, jakby dawał za wygraną i powoli przygotowywał się do momentu, gdy zupełnie bezradny opadnie na grunt, czy twardy parapet.
![]() |
Abraham Mignon, "Vanitas", II poł, XVII wieku |
Właśnie w ten sposób jawią mi się kwiaty w martwych naturach. Może to dziwne, w końcu zamiast widzieć w nich życie, ja myślę tylko o tym, że śmierć dopadnie je szybko, tak, jakby czyhała już gdzieś za rogiem i jednym podmuchem zmieniała wszystko w pył. Nadal wierzę mocno, że wszystkie rzeźby ożywają, kiedy nikt na nie nie patrzy. Z kwiatami na płótnach jest podobnie - jestem pewna, że więdną każdej nocy, samotnie, w ciemnych, muzealnych salach.
![]() |
Jacopo de'Barbari, "Martwa natura z kuropatwą i żelaznymi rękawiczkami", 1504 |
Ze wszystkich tych malarskich przedstawień i kompozycji, zwłaszcza barokowych, wysunąć można w zasadzie jeden główny wniosek: wszyscy umrzemy. To jest to słynne memento mori, przypomnienie, że degradujący czas oraz śmierć nie ominą nikogo, traktując wszystkich niezwykle sprawiedliwie. Marność, właśnie tak brzmi nasze drugie imię.
![]() |
Philippe de Champaignes, "Vanitas- Martwa natura z czaszką", 1671 r. |
Świadomość przemijania często mnie opuszcza. Żyjąc z dnia na dzień, nie myślę o sobie w kategoriach rozpadu, a "jutro" wydaje mi się po prostu oczywistością. Proza życia bywa absorbująca, a problemy i codzienne obowiązki wyznaczają w miarę stabilny rytm egzystencji, w której jakby brak miejsca na rozprawy o śmierci.
A później przypominam sobie o martwych naturach. Stare i zakurzone obrazy powtykane w magazynowe szyny, odświeżone kompozycje dumnie prezentujące się na salach ekspozycyjnych, słabej jakości reprodukcje wiszące od zawsze w korytarzu - one wszystkie zdają się przypominać boleśnie, że z marnością życia niestety nie da się wygrać. Patrzę na nie, a one szepcą: pamiętaj, kwiat zawsze zwiędnie, bańka mydlana pęknie, czas w klepsydrze szybko się przesypie. No i ty, ty też musisz pogodzić się z myślą, że to wszystko co tu masz, kiedyś i tak będziesz musiał zostawić.
Mnie osobiście jest to bardzo potrzebne. Bo w życiu często zakładam, że to, czego nie powiem dzisiaj, powiem jutro, a to, czego się teraz boję, odważę się zrealizować w innym momencie. Ale może tego nie zrobię, bo umrę, tak o, po prostu, bez żadnego owijania w bawełnę. Możecie uznać, że to banał. Nic nie szkodzi. Im starsza jestem, tym bardziej wierzę w moc truizmów, które sukcesywnie przywołują mnie do porządku. Własnie dlatego uważam, że o śmierci nie można myśleć codziennie, ale od czasu do czasu nawet potrzeba.
![]() |
Abraham Mignon, "Martwa natura z owocami, rybami i ptasim gniazdem", II poł. XVII w. |
0 komentarze
Zostaw komentarz, porozmawiajmy!