Munch byłby zażenowany, czyli o pewnym obrazie w Ciemniejszej Stronie Greya
20:11:00Edward Munch, "Madonna", 1894-95 |
Ja jednak "Madonnie" szczerze współczuję, zważywszy na fakt, że w sypialni właściciela ma nieograniczony widok na wszystkie jego "wyczyny" i "umiejętności". Słyszeliście o takich cudownych przypadkach, kiedy jakaś święta postać z obrazu płakała prawdziwymi łzami? Jestem święcie przekonana, że to "Madonna" Muncha będzie tą kolejną, która rzewnie zapłacze będąc świadkiem praktyk BDSM w wykonaniu Greya.
Żałosny musi to być widok, dla takiej rasowej "femme fatale", zmysłowej, wygiętej z rozkoszy i w pełni świadomej tego, jak dobry seks powinien wyglądać. Patrzy ona na te wszystkie amatorskie podchody i pewnie myśli sobie: Grey, ja wiem, że ty jesteś leniwy, ale spodnie i skarpetki to ty mógłbyś jednak ściągnąć, jak już zdecydowałeś, że staniesz się demonem seksu.
Ale nie, on się pręży w gaciach i daje te swoje klapsiki, bo umówmy się, tego się inaczej po prostu nie da nazwać, wyciąga te swoje sprzęty, maszyny do zadawania bólu i rozkoszy i, uwaga, bo tu będzie moment, który zbulwersuje wielu, postanawia... usztywnić swojej kochance nogi na wysokości kostek. Matko, co za psychol, co za chory fetyszysta. Grey, zlituj się, w kinie siedzą starsze kobiety, ich serca mogą tego po prostu nie wytrzymać.
No i tak, moi kochani, jeszcze niedawno wierzyłam w te analizy, które przekonywały, że "Madonna" zamknęła oczy z powodu miłosnego uniesienia. Dziś jednak mocno obstawiam fakt, że ona po prostu już nie mogła na to wszytko patrzeć. Dobrze, że sądecki Helios pozwolił mi oglądać ten koszmar za darmo, w przeciwnym razie miałabym do siebie ogromne pretensje, że wydałam na ten podły seans ciężko zarobione, muzealne pieniądze. Wprawdziwe nie spodziewałam się po tej Ciemniejszej Stronie żadnych przebłysków ambitnego kina, ale w swojej naiwności nie zdawałam sobie sprawy, że w kinematografii powstają rzeczy tak tragiczne złe. Człowiek to się uczy jednak całe życie.
0 komentarze
Zostaw komentarz, porozmawiajmy!